Blog motoryzacyjny

Posadzilibyście w tym swoje dziecko? Wczesne FOTELIKI SAMOCHODOWE jeżą włos na głowie.

W pierwszej połowie XX w. samochody miały być wygodne. Bezpieczeństwem mało kto się przejmował. Palącym problemem nie były wypadki, tylko wiercące się dzieci.

15 kwietnia 2019

fotelik-dziecięcy

 

Posadzilibyście w tym swoje dziecko? Wczesne foteliki samochodowe jeżą włos na głowie

 

Fotelik samochodowy to koncept liczący już 106 lat. Pierwszy taki gadżet pojawił się na rynku dzięki firmie Bunny Bear w roku 1933, w czasach debiutu Fiata 518 (znanego także jako Polski Fiat Mazur). Powiedzieć, że był prymitywny, to nie powiedzieć nic.

 

Ważny był komfort rodziców, a nie bezpieczeństwo dzieci

 

Siedzisko Bunny Bear nie miało szelek czy pasów. Przypominało fotelik obiadowy dla niemowlaka. Składało się ze stelaża obciągniętego materiałem, w którym umieszczono otwory na nogi. Mocowano je na oparciu tylnego fotela. „Fotelik” uniemożliwiał malcowi wydostanie się, a zarazem pozwalał wyglądać przez okno. Nie był zbyt bezpieczny, bo nie przytrzymywał górnej części ciała, ale przecież o bezpieczeństwie w tamtych czasach nawet nie myślano. Dowodzą tego inne wynalazki o podobnej funkcji.

 

Przykładowo, Volkswagen oferował „samochodową smycz” dla dziecka. Wyglądała ona jak szelki połączone krótkim sznurem z uprzężą zakładaną na oparcie tylnego fotela. Gadżet zapewniał maluchowi dużo swobody. Dziecko mogło wiercić się, wstawać czy leżeć. Jednocześnie dzięki krótkiej smyczy prowadzący auto rodzic zawsze mógł mieć je na oku. A że malec doznałby poważnych obrażeń, np. podczas nagłego hamowania? Cóż, w tamtych czasach pasy uznawano za zagrożenie.

 

W latach 40. pojawiły się już nieco bardziej współczesne foteliki. Ich budowa wciąż jednak przyprawiłaby dzisiejszych rodziców o palpitacje. Twarde metalowe krawędzie, ostre kąty i płaskie, twarde oparcia gwarantowały poważne urazy nawet w wyniku drobnych stłuczek. Ale przynajmniej dziecko mogło siedzieć nieruchomo, pozwalając rodzicowi jedną ręką prowadzić, a w drugiej trzymać papierosa.

 

Wreszcie ktoś zauważył, że fotelik może chronić

 

W roku 1962 Brytyjczyk James Ames opracował fotelik z grubsza przypominający dzisiejsze modele. Jego siedzisko nie tylko posiadało pasy w kształcie litery Y, ale było mocowane tyłem do kierunku jazdy. To genialne proste rozwiązanie przełożyło się na ogromny wzrost bezpieczeństwa: w razie gwałtownej utraty prędkości dziecko nie było wyrywane z fotela, lecz wciskane w niego, co w znacznie mniejszym stopniu obciążało kręgi szyjne. Dziś foteliki RWF (rearward facing – skierowane do tyłu) są uznawane za najlepszy możliwy wybór.

 

Lata 60. to także okres, w którym upowszechniła się idea montażu pasów w nowych samochodach (wcześniej były albo niedostępne, albo oferowane jako płatny dodatek). Oczy branży – oraz jej regulatorów – skierowały się na zagadnienia związane z bezpieczeństwem. W 1968 r. pojawiły się pierwsze foteliki skonstruowane z myślą o jak najlepszym zapobieganiu skutkom wypadków.

 

Ford zaoferował mocno chybiony plastikowy fotelik z wyściełaną osłonką przy twarzy, która miała amortyzować głowę w razie gwałtownego hamowania. Kontrpropozycją General Motors było specjalnie wyprofilowane piankowe siedzisko z wgłębieniem – lekkie, wygodne, znacznie bardziej sensowne i podobne do współczesnych fotelików.

 

Mimo skupienia się na bezpieczeństwie, na rynek wciąż trafiały wynalazki skrajnie niedorzeczne. Steel Travel Platform z 1969 r. to montowana pomiędzy oparciami przedniego i tylnego fotela płaska platforma, po której niemowlak może pełzać w trakcie jazdy. Tak jest – nic go nie przytrzymuje. Może radośnie obijać się o drzwi i oparcia na zakrętach, a nawet przelecieć nad fotelem w chwili zderzenia.

 

W końcu nadeszła normalność

 

W 1971 r. zaczęto regulować branżowe standardy dla fotelików dziecięcych. Standardem stało się trzypunktowe zapięcie oraz mocowanie fotelika za pomocą pasów bezpieczeństwa. Tak przynajmniej było na Zachodzie. Obowiązek montowania w samochodach pasów nie zawitał jeszcze do Polski.

 

Bezpieczeństwo stało się centralną ideą stojącą za projektami nowych fotelików. Mimo tego jeszcze przez ponad 10 lat nie były one pod tym kątem szczególnie dobrze testowane. Ich crash testy zaczęły być obowiązkowo przeprowadzane dopiero w latach 80. W 1985 r. ustanowiono pierwsze prawa zakazujące wożenia dzieci bez fotelika. A potem poszło z górki.

 

Fotelik stawał się coraz bezpieczniejszy, ale była to ewolucja, nie rewolucja. I choć historia lubi zataczać koło, możemy być pewni, że nie wrócimy do czasów, gdy dzieci w samochodach wożono tak:

 

 

Autor tekstu

Jacek

Jacek z GoRabbit.pl

Zajmuje się sprzedażą części oraz doradztwem w serwisowaniu pojazdów. Prywatnie miłośnik klasycznych samochodów osobowych.

gorabbit-twoj-ekspert-w-motoryzacji

 

 

 

 

Najpopularniejsze artykuły

Zobacz listę najczęściej czytanych poradników, które zostały opublikowane na blogu motoryzacyjnym GoRabbit.