Blog motoryzacyjny

Kierowcy się ich BALI, producenci NIE CHCIELI ich montować. Oto historia... pasów bezpieczeństwa

Najpierw myślał, jak wystrzelić ludzi z pojazdu, potem – jak ich w nim zatrzymać. Współczesne pasy bezpieczeństwa to dzieło człowieka, który pomógł stworzyć fotel katapultowy dla pilotów. Cała ich historia jest pełna niespodzianek.

14 lutego 2019

pasy-bezpieczenstwa

 

Pasy bezpieczeństwa wynaleziono już w połowie XIX w. W opisie amerykańskiego patentu z 1885 r. czytamy, że powstały z myślą o strażakach, malarzach, turystach i wszelkich osobach, które wymagały zabezpieczenia „podczas unoszenia w powietrze czy opuszczania”. Były więc bardziej uprzężą do wysięgnika niż pasami, które znamy, choć zostały opatentowane pod używaną dziś nazwą „seat belts”. Towarzyszyły im haki lub inne mocowania, pozwalające przytroczyć użytkownika do dowolnego obiektu.

 

Wynalazek zaadaptowano na potrzeby pojazdów konnych, a wreszcie samochodów. Jego droga od dorożek do motoryzacji okazała się jednak zaskakująco długa. Może się wydawać, że przeniesienie pasów na grunt motoryzacji to oczywisty krok – zwłaszcza w czasach, gdy w policyjnych raportach jako przyczynę zgonu w wypadku często podawano „wypadnięcie z pojazdu”. Było jednak inaczej.

 

Kierowcy bali się pasów jak ognia. Dosłownie!

 

Pasy nie pojawiły się w fordzie T ani innych pojazdach z okresu 1910-30 – między innymi dlatego, że wczesne samochody często nie miały dachu lub były wyposażone w składaną plandekę. W przypadku dachowania przytroczony pasażer był więc narażony na znacznie większe niebezpieczeństwo niż ten, który wypadł z pojazdu. Nawet kierowcy wyścigowi odnosili się do zabezpieczeń z niechęcią, choć z innego powodu. Martwiło ich ryzyko zapłonu paliwa.

 

Jeszcze w latach 50. i 60. zbiorniki paliwa były na tyle delikatne, że silniejsze kraksy mogły skutkować pożarem. W ogniu zginęli Ray Keech, Dario Resta, Joe Caccia i wielu innych sportsmenów. Możliwość błyskawicznego wydostania kierowcy z pojazdu decydowała o jego życiu lub śmierci. Trzeba jednak przyznać, że równie źle kończyło się wypadnięcie z samochodu (które jeszcze częściej stawało się przyczyną zgonu kierowców wyścigowych).

 

Mimo wszystko Bob Bondurant, dawny kierowca wyścigowy m.in. drużyn Shelby i Ferrari, wspomina, że w owych czasach nie korzystał z pasów właśnie ze względu na ryzyko pożaru. W sporcie rozpowszechniły się one dopiero z nadejściem bardziej wytrzymałych baków.

 

Wczesne pasy przyczyniały się do urazów głowy

 

Już w końcówce lat 40. oraz kolejnej dekadzie wiele firm z całego świata pracowało nad zwiększeniem bezpieczeństwa w pojazdach. Mniej więcej wtedy zaczęto bowiem analizować najczęstsze przyczyny urazów i śmierci w wypadkach drogowych.

 

Znano wówczas pasy dwupunktowe, czyli mające tylko dwa punkty zapięcia i przytrzymujące pasażera w biodrach lub udach. Jednocześnie zdawano sobie sprawę, że nie są one doskonałym rozwiązaniem. Z jednej strony: nie przytrzymywały klatki piersiowej. Z drugiej: były mocowane „na twardo” i nie dopasowywały się do kształtu ciała. W przypadku drobniejszych osób pozostawiały wiele luzu. Powstrzymywały więc przed wypadnięciem z pojazdu, ale prowadziły do urazów mózgu wskutek uderzenia głową w szybę czy deskę rozdzielczą.

 

Problem ten zdiagnozował w latach 50. dr C. Hunter Shelden, jeden z pionierów samochodowego bezpieczeństwa. Zaproponował więc wiele ulepszeń, w tym stosowanie automatycznie zaciągających się pasów. Jemu zawdzięczamy także podniesione zagłówki, chroniące przed urazami karku, a nawet pomysł ochrony głowy, który z biegiem lat wyewoluował do postaci poduszek powietrznych.

 

 

pasy-bezpieczenstwa

Pasy? Tylko za dopłatą!

Początkowo producenci samochodów nie byli zainteresowani wprowadzaniem pasów, nawet w najbardziej podstawowej formie, i to pomimo niskich kosztów produkcji. Jeśli już je oferowali, to jako opcję, żądając dodatkowej opłaty. Tak do kwestii podchodziły m.in. marki Chrysler, Buick, Ford i Nash. Dopiero wystąpienia Sheldena przed amerykańskim kongresem doprowadziły do uznania pasów za niezbędny i wymagany prawem standard.

 

 

Oczywiście historia samochodu, a więc i pasów, nie była pisana wyłącznie w Stanach Zjednoczonych. Można wręcz powiedzieć, że w Europie pasy wprowadzono do użytku znacznie sprawniej. Rewolucję zapoczątkował… szwedzki dostawca energii elektrycznej Vattenfall.

 

Firma odkryła, że najwięcej śmiertelnych wypadków wśród jej pracowników ma miejsce w samochodzie, podczas podróży służbowych. Rozpoczęła pracę nad własnym pasem dwupunktowym, a następnie przedstawiła koncept firmie Volvo, która ochoczo (w przeciwieństwie do amerykańskich konkurentów) wprowadziła go do swoich pojazdów w latach 50. Bez nacisków pasy zaczął stosować również Saab.

 

Na świecie pasy zaczęto powszechnie stosować w latach 60. Polscy producenci nadgonili świat dość późno. Obowiązek montażu pasów przy przednich siedzeniach pojawił się dopiero w 1972 r.

 

Pasy działają. To potwierdzone naukowo

 

Współczesne pasy – trzypunktowe – także uznaje się za wynalazek Volvo. I rzeczywiście, to w samochodach tej marki wprowadzono je po raz pierwszy (w 1959 r.). Pomysł nie wyszedł jednak od firmy, lecz człowieka.

 

Ojcem „pasów życia” jest Nils Bohlin – inżynier, który podczas II wojny światowej uczestniczył w pracach nad pierwszym fotelem katapultowym. Jego wynalazek ma trzy punkty zapięcia, jest więc stabilniejszy. Pasy zatrzymują ciało nie tylko w pasie, lecz także na piersi, ograniczając ryzyko uszkodzenia ciała i zapobiegając zranieniu głowy.

 

W roku 1967 Bohlin opublikował badanie statystyczne uwzględniające 28 tys. wypadków drogowych. Uczestniczyło w nich 37 511 osób. Wśród tych, które nie korzystały z pasów, zdarzały się przypadki śmierci w wypadkach mających miejsce w całym spektrum prędkości. Spośród osób, które jechały zapięte trzypunktowym pasem z prędkością poniżej 60 mil na godzinę (96,6 km/h), nie zginął nikt. Ale najciekawsze jeszcze przed nami.

 

Pasy bezpieczeństwa znajdowały się w niemal 100 proc. pojazdów uczestniczących w przebadanych 28 tys. wypadków. Skorzystało z nich jednak tylko 26% podróżujących. Teoretycznie można było uniknąć niemal wszystkich śmierci. Wystarczyło zapiąć pasy. To pokazuje, że naprawdę warto się z nimi zaprzyjaźnić.

 

Autor tekstu

Jacek

Jacek z GoRabbit.pl

Zajmuje się sprzedażą części oraz doradztwem w serwisowaniu pojazdów. Prywatnie miłośnik klasycznych samochodów osobowych.

gorabbit-twoj-ekspert-w-motoryzacji

 

 

 

Najpopularniejsze artykuły

Zobacz listę najczęściej czytanych poradników, które zostały opublikowane na blogu motoryzacyjnym GoRabbit.